sobota, 10 grudnia 2011

Serce Kopuły zabiło…


Było mocno we wtorek.
Zaczęło się delikatnie. Od warsztatów fotografii otworkowej w kameralnym gronie. Czerwona lampka zaświeciła się i kopulasta ciemnia przeszła oficjalną inaugurację. Jak tylko efekty fotograficzne zamienimy na zera i jedynki, zobaczycie sami, że to działa :)

Po fotograficznych eksperymentach powoli zaczęliśmy przyzwyczajać sąsiadów z dołu do głośniejszych odgłosów… Hulanki-swawole animowane przez Anię Dymarczyk. „Wyzwalające” – to najlepsze słowo opisujące te warsztaty. Dobry podkład pod nocne muzykowanie…
Koło 21 się zaczęło. Nieśmiało na początek. Skromnie. Cicho. Do czasu…
Potem rytm. Coraz mocniejszy, wyraźniejszy, równiejszy. Melodia caisa drum wypełniła przestrzeń. Flet wszedł na wyższe częstotliwości. Instrumenty zgrały się z Kopułą. Kopuła wyzwoliła energię. Chwile transu i zapomnienia. Niektórzy nie mogli usiedzieć. Taniec. Na koniec duch wiolonczeli połączył wszystko.
Do północy płonął Pod Kopułą żywy ogień…
Świeczki do rana…
Dzięki za współodczuwanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz